Ceny nawozów wymknęły się spod kontroli i podbijają cenę żywności. Premier zapewnia, że ma plan
Wyższe koszty pracy (od 1 stycznia 2022 roku minimalne wynagrodzenie wyniesie 3.010 zł brutto, czyli o 210 więcej niż obecnie), rosnące ceny energii, paliw i w zasadzie wszystkich elementów, które wpływają na finalny koszt produkcji – to spowoduje, że w kolejnych miesiącach żywność będzie drożała. Wśród czynników podnoszących cenę jest również wzrost cen nawozów, który wynika z rosnących cen gazu. Szacuje się, że rok temu o tej porze był o niemal 300 proc. tańszy.
Obserwując rosnące ceny nawozów, wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi Ryszard Bartosik zapowiedział w czwartek w Sejmie wniosek do UOKiK o „dokładne” sprawdzenie sytuacji dotyczącej sprzedaży nawozów. Został przy tej okazji zapytany, czy planowana jest pomoc dla rolników w związku z trudną sytuacją na rynku nawozów. Wskazał, że bezpośrednia pomoc finansowa dla rolników „jest trudna”, bo przepisy UE nie pozwala wspierać zakupu środków do produkcji rolnej.
O sytuację na rynkach nawozów został zapytany również Mateusz Morawiecki, co miało miejsce podczas sesji pytań na Facebooku. Premier przypomniał, że prawie trzykrotny wzrost cen nawozów sztucznych, jest efektem podwyżek cen gazu. „W cenie nawozu, gaz stanowi obecnie nawet 70 proc., podczas gdy kiedyś było to ok. 40 proc. Jeśli sytuacja się nie uspokoi, będziemy wpływali poprzez dopłaty, poprzez interwencje zakupowe na cenę” – zapowiedział.
Nie od razu odczujemy skutki wzrostu cen nawozów. Ale prędzej czy później nadejdą
Czekamy na dane o inflacji w październiku, ale prawdopodobnie przebije ona sufit 6 proc. Główną przyczyną rosnącej inflacji jest coraz szybszy wzrost inflacji – jej dynamika przekroczyła we wrześniu 4 proc. Co się tyczy wzrostu spowodowanego przez rosnące ceny nawozów, to konsumenci nie odczują ich od razu, prawdopodobnie ten czynnik da o sobie znać za kilka miesięcy. – Skutki będą jednak długotrwałe – powiedział w rozmowie z PAP analityk z zespołu makroekonomii PIE Michał Gniazdowski.
Premier mówił też o dopłatach do prądu
W trakcie internetowego Q&A (czyli serii pytań) Mateusz Morawiecki został zapytany o dopłaty do prądu. – W przyszłym roku na dopłaty do prądu planujemy przeznaczyć co najmniej półtora miliarda złotych – powiedział i dodał, że nie wyklucza, że ta kwota może wzrosnąć nawet do 3-5 miliardów złotych.
Mówił przy tym o zasadach, które będą definiowały, kto może takie dopłaty otrzymać. Chodzi o gospodarstwa domowe, w których na osobę jest mniej niż 1100 zł dochodu w skali miesiąca (w przypadku większych gospodarstw domowych), natomiast jednoosobowe gospodarstwa domowe otrzymają wsparcie, jeśli mają do dyspozycji mniej niż 1500 zł dochodu.
– Mogę zapewnić, że na tym etapie prac wiemy, że te osoby, o których powiedziałem, będą mogły skorzystać z dopłat, które na pewno zamortyzują część wzrostu kosztów (za energię – red.) – powiedział.